Geoblog.pl    Konyack    Podróże    Nowa Zelandia kamperem (New Zeland)    Od Marahau do Murchison, czyli ochy i achy z wody po pachy.
Zwiń mapę
2014
26
lut

Od Marahau do Murchison, czyli ochy i achy z wody po pachy.

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Murchison
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20111 km
 
Jedziemy do Marahau. Stąd odpływają szybkie motorówki zwane water taxi (rozkład jazdy na aquataxi.co.nz), które mają nas zawieźć w miejsce, z którego rozpoczniemy nasz dzisiejszy, nadmorski trecking. Stajemy na parkingu, gdzie jest restauracja, camping z prysznicami, miejsce odpraw i kupujemy bilety do Anchorage (35 NZD/os) - zatoki położonej w parku Narodowym Abel Tasman. Tak nazywał się pierwszy odkrywca Nowej Zelandii, holenderski marynarz, który zawitał tu w 1642 roku i na początek zderzył się z pirogą i zabił kilku Maorysów. Ta smutna historia ma się jednak nijak do naszej wycieczki i do widoków w parku, bo tu mamy wciąż uśmiechnięte twarze.
Sama podróż motorówką jest ciekawa. Wsiadamy na nią gdy jest jeszcze na lawecie, przed biurem firmy. Przez kilometr po drodze ciągnie ją traktor [a więc jesteśmy autokarem wycieczkowym  ], który następnie wjeżdża do zatoki. Teraz rozumiemy, że chodzi nie tylko o uśmiechy turysty. W tej okolicy bardzo szybko zmienia się stan wody w związku z pływami, różnica w wysokości wynosi prawie 5 m. Gdy zatoka jest bardzo płytka traktor musi odjechać daleko od brzegu, aby móc puścić łódkę na wodę.
Miły kapitan zbacza nieco z drogi do celu i pokazuje nam wielką okrągłą skałę, pękniętą na pół Split Apple Rock i kilka fok wygrzewających się na brzegu. Po 40 minutach docieramy do Anchorage, malowniczej zatoki z turkusową wodą i żółtym piaseczkiem.
Na plaży porozrzucane są skały, otaczają ją zielone góry. Monika, która widziała już prawie cały świat, stwierdziła, że jest tu ładniej, niż na Hawajach i Mauritiusie. Ta pochwała nie budzi naszego sprzeciwu. Rajskie wakacje - to przychodzi nam wszystkim na myśl…
Droga powrotna to dwunastokilometrowy szlak prowadzący łatwą ścieżką wzdłuż wysokiego brzegu, wśród bogatej roślinności. Co jakiś czas można zejść w dół i wykąpać się, z czego niektórzy z nas skwapliwie korzystają, choć nie wzięli kąpielówek. Małe zatoczki są prawie puste pomimo, że szlak jest dość popularny, więc można poświecić bielizną. Widzimy też wielu kajakarzy. Woda jest tak czysta, że wydaje się że kajak lewituje w powietrzu.
Po 4 godzinach docieramy do samochodu, bierzemy prysznic za 1 NZD i ruszamy przez Tapawera do drogi nr 6. 14 km Za miasteczkiem Murchison rozdzielamy się. Monika, Bogdan, Ala i Szymon chcą pokonać długą trasę by dotrzeć do Fiordlandu, my zostajemy tu, bo na rzece Buller można poszaleć na Jetboat, nowozelandzkim wynalazku czyli łódce z silnikiem strumieniowym, która osiąga prędkość 85 km na godzinę i ma zanurzenie 10 cm.
Śpimy na kempingu Riverview w Murchison (25 NZD). Nazwa niezbyt adekwatna, bo mamy widok na cmentarz, ale właściciele są bardzo sympatyczni i rezerwują nam miejsca na jutrzejszą przejażdżkę. Strona internetowa firmy organizującej tę atrakcję - www.bullercanyonjet.co.nz. Cena biletu 95 NZD. Spotykamy tu fajną polską dziewczynę, która namawia nas na raffting ponoć rewelacyjny na tej rzece, ale my pozostajemy przy warczącym wariancie, bo tego w Europie nie znajdziemy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-03-05 13:19
Niech będzie sto zdjęć "odbicie w okularach"...każde przecież inne i piękne!
 
BoRa
BoRa - 2014-03-05 19:06
zgaduję - a?
 
 
Konyack
Jacek Konieczny
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 184 komentarze184 1295 zdjęć1295 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
02.01.2017 - 20.01.2017
 
 
11.09.2015 - 24.09.2015
 
 
01.02.2015 - 09.02.2015