Muzeum of New Zeland - Te Papa Tongarewa - jest otwarte od 10, wstęp wolny. Budynek jest nowoczesny i imponujący - 6 pięter ciekawych eksponatów. Jest tu maoryska sztuka współczesna, lekcja historii, przyrody, antropologii i geologii Nowej Zelandii. Trochę można się tu zgubić, trochę zmęczyć nadmiarem wrażeń i interaktywnych plansz z informacjami. Najbardziej chyba jednak można pozazdrościć, zwłaszcza dzieciom, które odbywają tu swoje lekcje.
Mogliśmy zwiedzać muzeum tylko 2 godziny, to zbyt krótko na obejrzenie wszystkiego, ale prom Bluebridge, nie będzie na nas czekał. Do odprawy z kampingu jedziemy 2 minuty. Trzeba być godzinę przed czasem. W kamperze czekanie w kolejce do promu nie jest uciążliwe, można zrobić lunch i zjeść przed 3 i pół godzinną podróżą przez cieśninę Cooka.
Pogoda okazała się dla nas niezwykle łaskawa. W tym najbardziej wietrznym miejscu, gdzie wczoraj urywało nam głowy, dziś płyniemy jak po błękitnym spokojnym jeziorku, a dziwi to tym bardziej, że akwen ten należy do najbardziej wietrznych na świecie. Warto wyjść na pokład ok. 40 minut przed dotarciem do portu w Picton. Prom przemierza wtedy malowniczą, wąski fiord. Z wody wystają zielone wyspy porośnięte gęsto drzewami. Przypominają brokuły.
Z portu wyruszamy na zachód do Motueka. Nie jedziemy główną drogą przez Blenheim, ale wybieramy skrót z Picton do Havelock. Jak to zwykle ze skrótami bywa, nie oszczędzamy na tym czasu. Droga, zawieszona nad oceanem, wije się i pnie przez zielone góry. Kierowcy ćwiczą mięśnie rąk (i dlatego nie ma zdjęć z tej olśniewającej trasy…), a nam rosną oczy, gdy mijamy ciężarówki na wąskich zakrętach.
Wieczorem udaje nam się dotrzeć na fee parking (nie mylić z kampingiem) w Motueka i po raz pierwszy okazuje się, że nie ma dla nas miejsca. Mili kierowcy przesuwają swoje samochody i jakoś się wciskamy. Parking jest bezpłatny, wyposażony w toaletę, wodę i kosz na śmieci. Wszystko za darmo. Za darmo mamy też fantastyczny pokaz nieba pełnego gwiazd. Doskonale widać drogę mleczną i nieznane nam gwiazdozbiory. Trzeba było uważniej słuchać wykładu w planetarium. Tylko w miejscach tak słabo zaludnionych i z tak czystym powietrzem, jak wyspa południowa można być tak blisko gwiazd.