W niedzielę rano ruszyliśmy z Okęcia. Pierwszy skok to Kopenhaga. A ponieważ mieliśmy nieco ponad cztery godzinki do kolejnego lotu, to wyskoczyliśmy na miasto. Metrem w ciągu kwadransa dostaliśmy się do centrum - nie ma to jak widok budzącej się na lekkim kacu północnoeuropejskiej metropolii w połowie lutego! Tylko dlaczego zdecydowaliśmy się oglądanie akurat ogrodu botanicznego?!
Przy stacji metra Norreport stoją czynne całodobowo szklane pawilony, a w nich niewielkie stoiska z różnymi przysmakami - kanapeczki, oliweczki, ciasteczka, wineczka. To było znakomite (!) śniadanko :-)
Powrót bezzałogowym wagonikiem metra odbył się sprawnie i po kolejnym przejściu kontroli bezpieczeństwa (trzeba o tym pamiętać planując czas) usiedliśmy w fotelach mających przenieść nasze szanowne .... do Singapuru.