Uff, to były napięte tygodnie! Najukochańsza żonka urządzała wystawę swoich najnowszych obrazów w galerii Stara Prochownia. Wernisaż zaplanowano na 14 lutego wieczorem (walentynki), a wylot do njuzelanda na 16 lutego rano. Więc malowanie, zapraszanie, reklamowanie, planowanie i pakowanie odbywało się w jednym czasie i w wielkim pośpiechu.
Wystawa wygląda znakomicie, przyjęcie przez krytykę nad wyraz życzliwe i atmosfera (do północy nam zeszło...) jak z belle epoque... Zresztą zajrzyjcie sami: http://www.martakonieczny.art.pl