Geoblog.pl    Konyack    Podróże    PERU - na południe od Limy.    W drodze do Cusco w aucie jest łóżko.
Zwiń mapę
2015
16
wrz

W drodze do Cusco w aucie jest łóżko.

 
Peru
Peru, Cusco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12370 km
 
Na śniadaku pojawiliśmy chwilę po siódmej. Trójka różowych i jeden zielony. Maciek popatrzył chwile na jedzenie, pojęczał i wrócił na górę. Soroche (choroba wysokościowa) znów wzięła jeńca...
Czekała nas przepiękna podróż do Cusco, dawnej stolicy Inków. Niestety jeszcze na wyjazdówce z Abancay na naszej drodze mężnie stanęła kolejna niewiasta ze znakiem PARE w dłoni i nakazała postój – znowu jakieś maszyny budują drogę. Tym razem jednak nie byliśmy tacy potulni – zawróciliśmy i na czuja klucząc w kurzu między podmiejskimi chatkami wspinaliśmy się co raz wyżej. Po kilkudziesięciu minutach wbiliśmy z uśmiechami na asfalt i zaczęliśmy liczyć ile czasu oszczędziliśmy. Radość nasza nie trwała jednak zbyt długo, gdyż po kilkunastu kilometrach ponownie trafiliśmy na odcinek w budowie i przez blisko trzydzieści minut mogliśmy podziwiać panoramę. Gdy po kilkunastu kilometrach trafiliśmy na kolejny postój już nawet się nie denerwowaliśmy – ot, specyfika regionalna. Tym bardziej, że tym razem przedsiębiorcza Peruwiańska rodzinka rozpaliła na poboczu ognisko i przygotowała wiadro kawy. No i jeszcze skorzystałem z ToiToia ustawionego na brzegu urwiska – gibanie się razem z budką w pozycji narciarskiej nie ma szans na wywietrzenie... z pamięci...
Jechaliśmy tak sobie malowniczą trasą, pokonując tysiące zakrętów, wspinając się, to znowu zjeżdżając, a tymczasem za fotelem pasażera na boki turlał się nasz najmilszy tobołek.... Otóż kiedy okazało się, że Maciek nie był w stanie zjeść śniadania przerobiliśmy samochód na ambulans: położyliśmy 1/3 tylnego oparcia, przeorganizowaliśmy walizy w bagażniku, z kurtek puchowych zmontowaliśmy poduszkę i ułożył się młodzieniec rozkosznie w pozycji poziomej.
Kilkadziesiąt kilometrów przed Cusco, w miejscowości Poroy, drastyczne obniżenie zmniejszenie prędkości wymusił na nas dzień targowy. Po obu stronach drogi kotłowało się kolorowe życie: w kapeluszach, warkoczykach, zapaskach (?), z tobołkami, owieczkami, glinianymi garnkami... Nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności – stanęliśmy. Poza zjawiskami typowymi dla tego typu instytucji na dowolnym kontynencie uwagę naszą przykuła brezentowa wiata, pod którą ustawiono kilkanaście stołów... z piłkarzykami (znanymi jako trambambule).
Wjazd do Cusco przywiódł nam na pamięć wjazd do Katmandu. I to już po trzęsieniu ziemi... Na każdy pagórek, a nic innego w okolicy właściwe nie było, wspinały się jakieś pokraczne niedokończone domeczki, powstałe z cegieł, blachy, desek, dykty i innych mniej standardowych materiałów „budowlanych”. Na drodze nieopisany chaos, generowany przez pojazdy, ludzi i zwierzęta wszelkiej maści – o dziwo cała ta hałaśliwa masa przemieszczała się w miarę sprawnie i bezkolizyjnie.
Hostel Teatro Inca, poza doskonałą lokalizacją, wyróżnia się jeszcze nieoczywistą architekturą: wokół niewielkiego, wewnętrznego patio z kanapą i kilkoma fotelami, rozmieszczono kilkanaście pokoików na dwóch kondygnacjach, których jedyne okna na to właśnie patio wychodzą. No i jest jeszcze trzeci poziom, a na nim jeden pokój, już ponad okolicznymi dachami, z panoramicznym oknem biegnącym przez dwie ściany. I tam się właśnie ulokowaliśmy :-)
Po wniesieniu bagaży Maciek padł na łóżko (uprzednio gromko odwiedziwszy łazienkę), Martyna postanowiła się zająć odnową biologiczną, a Marta i ja poszliśmy na Plaza de Armas (a jakże!) kupić bilety na pociąg do Machu Picchu. Robi się to pod arkadami w budynku przylegającym niemalże do katedry. W ramach autopremiowania za ten wysiłek (a byliśmy na wysokości ponad 3400 m n.p.m.) zaszliśmy z żoną na tarasik jednej z kafejek przy placu i zamówiliśmy nasze pierwsze szklanki mate de coca, czyli napar z rośliny zakazanej w Europie.
Po godzince z niewielki hakiem byliśmy z powrotem w hotelu. Zacząłem coś czytać, ale tymczasem okazało się, że przyszła pora karmienia. Tyle tylko, że odświeżona Martyna miała na to jak największą ochotę, Maciek leżał jak nieżywy na łożu boleści (głowa, brzuch i placy), a Marta właśnie dostała globusa i też zaległa. Ruszyliśmy więc z córeczką na Plaza de Armas (bo taki piękny podobno jak podświetlony wieczornie...) w poszukiwaniu czegoś lekkostrawnego na wynos. Wtedy to dziewczynka stwierdziła, że Peru jednak nie składa się wyłącznie ze slamsowatych przedmieść i że nawet może być urocze... Po godzinie byliśmy w pokoju z siatką paszy będącej lokalną wariacją na temat McDonaldsa.
Dobrze po dwudziestej ból pleców wyciągnął Maćka z łóżka, nakazał się ubrać i pójść na masaż. Podreptałem więc po raz trzeci na Plaza de Armas, gdzie poprzednio wielokrotnie byłem indagowany przez usługodawczynie. Poszliśmy za jedną z nich w jakąś bramę, weszliśmy po drewnianych schodkach na pięterko, gdzie po zdjęciu kłódki wkroczyliśmy do mrocznego pomieszczenia z czterema wysokimi łóżkami do masażu i systemem kotar mających za zadanie zapewnić poczucie intymności. Zostawiłem potomka na pastwę silnych, damskich dłoni, a sam poszedłem na poszukiwanie apteki (wszak zapas Soroche Pills okazał się, nie wiedzieć czemu, niewystarczający). Po kwadransie wróciłem i z braku lepszych pomysłów położyłem się bez koszuli na sąsiednim łóżku... Wróciliśmy do pokoju po 22., nakarmiliśmy się wzajemnie tabletkami na chorobę wysokościową, popiliśmy herbatką z liści koki (dostępną całodobowo w termosach) i wpełzliśmy pod kołderki. Dobranoc...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2015-10-05 17:39
Istna droga przez mękę i żal mi syna.
Chętnie wypiłabym (może spróbowała !) szklaneczkę mate de coca -cóż jestem bez szans- Peru nie na mej drodze lecz zdjęcia z tego kraju zachwycają mnie!
Podziwiam i czekam na relację z Machu Picchu.
powodzenia
 
 
Konyack
Jacek Konieczny
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 184 komentarze184 1295 zdjęć1295 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
02.01.2017 - 20.01.2017
 
 
11.09.2015 - 24.09.2015
 
 
01.02.2015 - 09.02.2015