Geoblog.pl    Konyack    Podróże    Nowa Zelandia kamperem (New Zeland)    Auckland dzień drugi, ale potem to już do przyrody.
Zwiń mapę
2014
19
lut

Auckland dzień drugi, ale potem to już do przyrody.

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Hahei
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19139 km
 
Przy śniadaniu próbujemy opisać pierwsze wrażenia z Nowej Zelandii. Stwierdzamy, że to taki worek z różnymi rzeczami, które sprawdziły się w innych krajach: skandynawskie wzornictwo, brytyjskie ogrodnictwo i organizacja ruchu, amerykańskie domki kryte sidingiem, szkockie pastwiska, japońskie samochody, azjatycka kuchnia, śródziemnomorska roślinność. Praktyczne i proste rozwiązania, bez narzuconych przez historię lub tradycje form i gorsetów. Czuje się dużą otwartość i życzliwość mieszkańców przyzwyczajonych do różnorodności. Oni sami stanowią azjatycko-polinezyjsko-europejską mieszankę genetyczną, co dobrze wpływa na ich wygląd. Zwłaszcza męskich osobników...
Wracamy do Auckland żeby wjechać na Sky Tower, wieżę wznoszącą się nad centrum miasta. Można z niej skoczyć mając przypiętą z tyłu kombinezonu linę. Nowozelandczycy lubują się w proponowaniu turystom mocnych wrażeń. W bardzo wielu miejscach można skoczyć na bungee, ze spadochronem, latać lotnią lub uprawiać zorbing. Nam wystarczy przechadzka po szklanej podłodze na wysokości 51 piętra - sporty ekstremalne uważamy za zaliczone. Kawa na 53 piętrze jest nagrodą za naszą odwagę. Oglądamy z góry ogromne przystanie pełne najróżniejszych żaglówek i motorówek, kolorowy port i rozległe zielone przedmieścia.
Ciekawa jest obserwacja skrzyżowania. Zielone światła dla pieszych oznaczają zakaz ruchu dla wszystkich samochodów. Dzięki temu można przechodzić przez skrzyżowanie na ukos, cały asfalt przez chwilę zajmują przechodnie, jakby chcieli pokazać, że oni też liczą się w mieście.
Następnym punktem programu jest "Kelly Tarlton's See Life Aquarium". Można dojechać do niego bezpłatnym autobusem, który wygląda jakby pożarł go rekin. Świetnie bawimy się przy zagrodzie z pingwinami, gdzie jest stadko pięknych pingwinów królewskich w żółtych koliach. Oddziela nas od nich szyba częściowo przykryta wodą, Dzięki temu widzimy dokładnie jak pięknie pływają. Zbliżają się do nas zaciekawione, a potem podpisują sztuczkami w wodzie. Ich wybieg pokryty jest śniegiem. Drepczą śmieszne machając skrzydełkami i przypominając nam postacie z kreskówek.
Jest tu także tunel ze szklanym sufitem, nad którym pływają 3 metrowe rekiny. Z basenu łypie na nas okiem dwumetrowa płaszczka i olbrzymie homary. Jest tu jeszcze wiele pięknych i ciekawych zwierząt morskich; przerażająca trochę 12-metrowa ośmiornica zanurzona w formalinie, za to zabawny lodowy tunel, którego ściany kręcą się powodując utratę równowagi u tych, którzy przechodzą przez niego z otwartymi oczami.
Ruszamy na półwysep Coromandel słynący z pięknych plaż z gorącą wodą. Prowadzi do niego kręta i górzysta droga otoczona lasami z bajek o dinozaurach. Drzewa paprociowe sprawiają, że czujemy się jakby zaczynała się jurajska przygoda. Po 130 km docieramy do Cathedral Cove . Samochodem można dojechać na parking, na którym dozwolone jest nocowanie w kamperze - obozowanie poza takimi miejscami sporo kosztuje.
Wieczorem idziemy na plażę. Ocean jest niespokojny i nikomu nie przychodzi do głowy aby się kąpać. Mamy za to inne emocje. Po nogach skaczą nam dziwne beżowe robaczki. Naczytałam się o pchłach piaskowych więc uroczy spacer kończy się galopem w stronę samochodu oraz wnikliwą obserwacją całego ciała przed pójściem spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Konyack
Jacek Konieczny
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 184 komentarze184 1295 zdjęć1295 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
02.01.2017 - 20.01.2017
 
 
11.09.2015 - 24.09.2015
 
 
01.02.2015 - 09.02.2015