W Kapsztadzie po wyjściu z samolotu powitała nas przedziwna chmura rudego pyłu. Nie była to burza piaskowa z nad Sachary, ani burza śnieżna z nad Antarktydy, zasłoniła słońce, ale nie zasłoniła Góry Stołowej - co to za kosmiczny dziwoląg?!

Zobacz wpis z tego miejsca:
Przez Turcje i równiki na koniec Afryki.

Zobacz cały album z tej podróży:
RPA - podróż nad dwa oceany