Rozpoczął się kolejny dzień pępkowania czyli wystawiania blizny po matce w stronę ulubionej gwiazdy... Śniadanie, leżak, krem z filtrem, lekkie czytadło, piwo w barze, siku w morzu – któż tego nie zna... Zamiast więc opisywać jak klawo jest się byczyć na plaży i ile trzeba inwencji żeby nie sfiksować z nudów skupimy się (zbiorowo i przy współudziale reszty grupy ) na pewnych obserwacjach dotyczących kraju i jego zwyczajów, wyrwanych z kontekstu, nieuczesanych...
Wietnamczycy:
uczynni, ale nie usłużni;
wylewni, ale nie nachalni;
dumni, ale nie wyniośli;
- motorki służą do przewożenia dowolnej liczby osób i mają nieograniczoną ładowność;
- papier toaletowy jest europejskiej szerokości, ale nawet trójwarstwowy jest tak cienki, że aż przeźroczysty;
- groby stawia się w zasadzie wszędzie. Przynajmniej poza miastem nie ma wydzielonych cmentarzy;
- spotkaliśmy może 2 żebraków (choć bezrobocie sięga 18%);
- recycling jest chyba na wyższym poziomie niż u nas – bezrobotni (?) odzyskują ze śmieci co się da (plastik, tekstylia, papiery), a nie
tylko puszki po napojach;
- segregacją śmieci i sprzątaniem ulic zajmują się niemal wyłącznie kobiety;
- klakson jest dużo ważniejszy od hamulców;
- w pociągach łazienki (umywalnie!) nie mają drzwi;
- w pociągach toalety wyposażone są w działający prysznic (taki do podmywania);
- w każdym hotelu mogliśmy załatwić wszystkie potrzebne usługi turystyczne, łącznie ze sprowadzeniem rejsowego autobusu pod
naszą bramę;
- skuter wypożycza się z pustym bakiem – pierwsze „kroki” na stację benzynową;
- 99% punktów świetlnych „na mieście” to świetlówki lub żarówki energooszczędne;
- na wszystkich nominałach Dongów jest wujek Ho Chi Minh;
- lubią delikatny kontakt cielesny – dotknąć białego palcem, pogłaskać po dłoni, poczochrać po włosach na ręce. Bez podtekstów i
lubieżności, po prostu z ciekawości;
- chętnie rozpoczynają konwersację, nie przejmując się tym, że ich nie rozumiemy;
- ryż NIE jest podstawą każdego posiłku;
- armia ma mundury w obciachowym, zielonym kolorze (i może dlatego jest niewidoczna w miastach);
- policjanta widuje się niezwykle rzadko. A już na niemiłosiernie zatłoczonych skrzyżowaniach – w ogóle;
- młode pary wyskakują w plener na zbiorowe sesje fotograficzne;
- mężczyźni z upodobaniem grają na ulicach w jakąś niezrozumiałą wersję warcabów;
- zdarza im się budował łodzie, a nawet spore barki, ze zbrojonego betonu;
- w miejscach turystycznych oczywiście, że zawyżają ceny, ale nigdy nas nie oszukali;
- jeżeli trzeba szybko gdzieś dojechać zawsze znajdzie się „taksówkarz” na skuterku;
- zboża (w tym ryż) najlepiej suszy się na autostradzie lub innej szerokiej i równej drodze. Zakręty nie mają znaczenia...;
Ten tekst będzie uzupełniany w najbliższych dniach. A może również po powrocie do domu...